..
Kaukaz, Śladami Heraklesa 2008

17 | 15141
 
 
2008-07-13
Odsłon: 1036
 

Wokół przygotowań: Kalorie w muzyce

Swego czasu uważałem moje chodzenie po górach ze słuchawkami za przejaw pewnej słabości. Nawet uzależnienia, porównywalnego z fajkami, czy wódką. Zaczęły więc krążyć w mojej głowie myśli o porzuceniu tego przyzwyczajenia. A tu proszę – wziąłem do ręki „Całuj albo zabij” Marka Twighta i On robi to samo. I jeszcze podaje listę piosenek słuchanych w górach, sprzyjających przemianie osobowości. Od Twighta dzieli moją skromną osobę ogrom nieprzebytych przeze mnie dróg oraz niezdobytego doświadczenia. Tym bardziej jednak powinienem przed wyprawą na Kaukaz zrobić użytek z faktu, że mam jeszcze czym stukać w klawiaturę. A w dodatku mam o czym. Bo rzecz będzie o praktycznej stronie słuchawkowego nałogu. W punktach. Sześciu.

- Muzyka w górach nie służy czerpaniu doznań estetycznych. Najlepszym podkładem do bezkresnych hal i niebotycznych szczytów jest wiatr i deszcz. Ewentualnie dzwony wbijanych haków.

- Muzyka w słuchawkach nie łączy z górami, lecz wręcz przeciwnie – tworzy nam osobny świat, dzięki któremu łatwiej ignorować zmęczenie i niewygody. Nadaje zewnętrzny rytm, który trwa niezależnie od zewnętrznych okoliczności. W ten sposób płoszy myśli nieskoordynowane i paniczne.

- Muzyka w górach służy napieraniu. Ma być dokładnie taka jak jedzenie: wysokokaloryczna i dobrze przyswajalna.

- Jak poznać, że muzyka jest wysokokaloryczna? Musi dostarczyć organizmowi odpowiedniej porcji białka i tłuszczu. Sonicznego mięcha, z którego kapiąca posoka miesza się z pożywnym szpikiem wypływającym ze zmielonych kości. Jak łatwo zauważyć, słaba sekcja rytmiczna nie jest w stanie zmielić nawet dżdżownicy, a co dopiero np. wieprza, czy niedźwiedzia polarnego. Z kolei nawet sekcja mocna, lecz zbyt mechaniczna i monotonna może płoszyć potencjalne ofiary, albo przez swoje rutyniarstwo stać się dla nich przewidywalna. Muzyka, która nie będzie w stanie przetworzyć resztek naszych nieskoordynowanych myśli i nieprzewidywalnych produktów umysłu w pożywną paszę dla ambicji napierania przestaje spełniać swoje zadanie. Zwracajmy uwagę na wokal ! (o ile jest obecny). Czy osobie obdarzonej głosem słabym i niezdecydowanym powierzymy kierowanie naszym audio-kombajnem ścinającym zmęczenie, strach i niepewność równo z ziemią? Jeśli chodzi o resztę instrumentarium, radzę rozpatrywać je pod podobnym kątem co sekcję rytmiczną. Jeżeli dobywające się ze słuchawek dźwięki jesteśmy określić jako siekące, zaczepne, rżnące, świdrujące, lub rozrywające, najprawdopodobniej będziemy mieć do czynienia z pożywnym daniem. Możemy się spodziewać dodatkowych kalorii, jeśli w naszych skojarzeniach pojawiły się słowa: pulweryzacja, dekapitacja, walcowanie na gorąco oraz obróbka skrawaniem.

- Nie zapominajmy też o węglowodanach w naszej muzyce! To nie tylko ulotna przyjemność, lecz poważne źródło górskiej motywacji. Oczywiście uwzględnijmy warunki polowe – nie ma miejsca na wykwintne torty, rolady lodowe, ani nawet domowy piernik. Co najwyżej możemy zabrać ze sobą muzyczne cukierki i batoniki, których melodie i słowa zagnieżdżą się na parę minut w mózgu i dadzą mu zasłużony odpoczynek od myślenia, czyli martwienia się na zapas. Doskonale w takiej roli sprawdza się obsceniczny blues, toksyczne disco oraz soundtracki filmów Disneya.

- „Lepiej zjeść i zwymiotować, niżby miało się zmarnować” – głosi stare porzekadło. Jest w nim wiele prawdy, lecz przemilcza jeden aspekt żywieniowej sprawy. Z wyrzyganego kalorii już nie będzie. Starajmy się więc nie obżerać dźwiękami aż do mdłości oraz popijać umiarkowanie każdy posiłek. Najlepsze będą tu płyny izotoniczne ze zbalansowaną zawartością plam brzmieniowych, łagodnych nut, płynących motywów i kojących melodii. Oczywiście kalorii tu tyle co nic, dlatego należy liczyć się z szybkim wystąpieniem głodu.

Listy gotowych posiłków nie będzie. Gotujcie sobie sami.

Smacznego!

Tomek Mucha

 
 
KOMENTARZE
 
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
ZAPISZ
 
2008-08-20 19:31:54
Milo mi ze nie tylko ja dziele dwie przyjemnosci sluchanie muzyki i wspinaczki po gorach.
Majka 2008-07-15 10:47:18
Po pierwsze napisane bardzo fajnie i z polotem Po drugie jestem prawie pewna że muzyka o której piszesz jest wyjątkowa a to oznacza już niemal kunszt pisarski. Po trzecie i ostatnie uważam za ewidentną złośliwość nie przedstawienie własnej listy godnych uwagi kawałków mogłoby z tego wyjść naprawdę wartościowe zestawienie. Ja np mam ze sobą zawsze muzę filmową i taką własnie uważam za najdoskonalszą w góry:)
Damian, tudzież jeden z tych co to jadą na Kaukaz 2008-07-13 21:50:14
Szum wiatru w uszach to jest to...lecz po paru tygodniach to wszystko się może znudzić, ba znienawidzić...a chyba nie chciałbyś znienawidzić szumu wiatru? dlatego od czasu do czasu dobra muza nie zaszkodzi
michał 2008-07-13 10:57:39
W zasadzie dociera do mnie ta argumentacja, ale jednaknie ma to jak szum wiatru w uszach


Archiwum wpisów
 

Pn

Wt

Sr

Czw

Pt

So

Nd