I jeszcze pare zdan o tych, ktorych bylo nam dane spotkac na naszej drodze - wspaniali ludzie. Pierwszy raz w naszym krotkim zyciu spotkalismy narod, ktory tak bardzo ceni alpinistow. Pasterze i wszyscy inni ludzie spotkani pod Lajla kibicowali nam w naszych zmaganiach z gora i cieszyli sie sukcesem. Spora czesc z nich zreszta juz byla tam i na wielu innych, trudniejszych szczytach. Tutaj rozmawiajac z policjantem mozna uslyszec jego opowiesc o zdobyciu Uszby lata temu.
Jednak nawet gdybysmy nie wspinali sie po gorach, nasze przyjecie pewnie nie byloby chlodniejsze. Duzo chcialoby sie teraz napisac - o cioci Dali, ktora ugoscila nas po krolewsku na ulicy Stalina w Lentekhi, o Aksentym i jego zonie w Ushguli, ktorzy jako jedyni byli zyczliwi wobec nas we wsi, ktora zdziera z turystow gorzej niz Zakopane, o lentekhskich policjantach, ktorzy dali nam darmowy nocleg i dwie calkiem przyjemne imprezy, o Zwijadim, ktory spotkal nas przy strumieniu glodnych i zmeczonych, a zegnal sytych i wypoczetych... Duzo dobrych ludzi bylo wokol nas i jesli ktos kiedys powie Wam, ze do kaukaskiego gorala strach sie zblizac, nie wierzcie mu. Wrocimy do Polski pozbawieni instynktu samozachowawczego wobec obcych. Albo po prostu uprzedzen.
Tomek
Copyright © 2014 by gorskieblogi