..
Kaukaz, Śladami Heraklesa 2008

17 | 15223
 
 
2008-07-10
Odsłon: 697
 

Grossglockner (3798 m) - Wyjazd szkoleniowy 26.04 - 03.05.2008

Przesuwamy się w strefie półmroku. Ostatnie gwiazdy gdzieś przepadły, przykryte zapewne dywanem z chmur, a może wygasły, jak żarówki pod sufitem. Zmęczenie wciąż stara się zamknąć moje oczy, uśpić czujność. Cicho sza. Sen jest podły. Pożera i trawi świadomość. Bezkrwawo i cicho rozszarpuje myśli. Obiecuje błogość, niebyt i ciszę. Kroczymy w mroku ustępującej nocy. Za nami pełne wygód schronisko Luckerhaus wciąż drzemie, ścięte mrozem.


            Opada kurtyna. Za plecami eksploduje słońce. Wyrzyna się zza góry niczym pierwszy ząb. Jest godzina 5 rano 30 kwiecień 2008 roku, a my mozolnie, krok za krokiem wspinamy się do góry. To czwarty dzień w krainie wielkich gór, dotychczas znanych z opowiadań. Po raz pierwszy w Alpach. Przed nami 900 m do schroniska Stüdlhütte na wysokości 2800 m n.p.m., a potem dalej przez lodowiec do schronu Erzherzog-JohannHüte. Zadziwiająca jest ta ludzka zuchwałość, wiara w pozorne spętanie szczytów, a przecież otrząsają się z nas tak niedbale. Poprzedniej nocy słyszeliśmy złowrogi pomruk Wielkiego Dzwonnika. Niech dzisiaj zachowa milczenie.


Z nieba spada na nas żar, chyba z tysiąc stopni. Wypala z nas wodę, chęci, siły i wiarę. Po każdym kroku zapadam się po kolana. Ciężka lina, śpiwór, ubrania, jedzenie, izotoniczne płyny. To przepis na 30 kilogramów w plecaku. Mimo to trwam, podsycany w uporze nieprawdopodobnym widokiem. Grossglockner niczym Kolos Rodyjski w rozkroku, zewsząd obsypany śniegiem i lodem piętrzy się i wzbudza niekłamany zachwyt.


Wkraczamy na ostrze grani, które niewielkimi problemami ma nas wprowadzić na szerokie, podszczytowe plateau. To tutaj, na wysokości 3500 m n.p.m. kończy się nasza wspinaczka. Błękitne niebo sinieje, kotłuje się, rozpędza i wściekle zaczyna bić lodowatym wiatrem. Znikamy we wnętrzu schronu Johan-Hute. Za oknem zmierzch, śnieg i zniechęcenie. Zimno, ale solidne schronienie cementuje to złudne poczucie bezpieczeństwa. Dobranoc.


Dwie noce w schronie. Sen i gotowanie to jedyne konkretne zajęcia. Za oknem „dupówa”. Czasami trzeba wyjść się wypróżnić. Nie jest źle. Ubikacja znajduje się w podziemiach schronu, a śnieg na wodę tuż za drzwiami. Idziemy wtedy na salony, bo „trza być w butach na weselu”. Wesołe jest tupanie moich skorup o kamienną posadzkę. Bez botków może przyduże, ale jedyne nie zamarzają –  z założenia. Skarpetki suszymy w śpiworach – nic wielkiego – tylko tak schną. Wieczorem 1 maja przychodzi Węgierka. Samotnie wdrapała się na wielką górę. Widzieliśmy ją podczas rekonesansu. Wtedy ustrzeliliśmy najlepsze zdjęcia. Po kilku zdawkowych rozmowach i poczęstunku gorącą herbatą zasnęła.


Zmieniam się, i chyba wiem dlaczego. To banalne, znaleźć w „Zagubionych” odpowiedź na tak kluczowe pytanie. Gdzieś ten głęboko zdeponowany gniew, to zawsze towarzyszące mi poczucie irytacji przepadło – chyba na zawsze, co? Może przestałem być zagubiony, może przestałem szukać. Naiwnie brzmi. Każdy ma w sobie coś z ignorancji.


Grań „Małego Glocka” jest eksponowana. Świeży śnieg nie ułatwia sprawy. Idziemy z lotną asekuracją, bardziej chyba dla zasady. Z grani widzimy pielgrzymkę. Zagrajmy w węża. Kogo pierwszego połknie góra? Niebawem zderzymy się z realiami najwyższego szczytu Austrii. Ostatnia ścianka, na oko między II a III w skali UIAA. Szczytujemy. Pogoda jest dla nas łaskawa. Panorama wszechświata hipnotyzuje, otępia. Radość jest ogromna, choć osiągnięcie niewielkie. Spoglądam na północną ścianę. Tu giną błahe sprawy i rodzi się prawdziwa poezja.


Schodzimy. Mijanka jak na zakorkowanej Zakopiance. Co głupszy przewodnik próbuje mnie zepchnąć w otchłań. Sorry. – To jego jedyne słowo. Wylewny był.

 

Teraz mkniemy przez krainę pełną zielonych pól, przystrzyżonych drzew, wygładzonych dróg. Wszystko płynie. Wokół prawdziwe pole bitewne Don Kichota - setki wiatraków. Kolosy, które pchają naszą starą poczciwą Ziemię na orbicie. A za nami przeszłość. Czy to było realne?


Piotr Picheta

 
KOMENTARZE
 
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
ZAPISZ
 


Archiwum wpisów
 

Pn

Wt

Sr

Czw

Pt

So

Nd